Czy w świecie Rex Mundi jest choć odrobina szczęścia? Czy tylko są tu chwile na regenerację energii, która i tak będzie nam potem zabrana?
Przestałem myśleć o podróżowaniu, bo nie chcę tego robić w pojedynkę. Niby byłem sam w Bieszczadach, było pięknie, ale czegoś brakowało... Kogoś do rozmowy, do podzielenia się myślami. Target Individual (TI) nie ma przyjaciół, powiedziałby Kruno Baraba. Jest także singlem. Te dwie rzeczy idą w parze.
Pamiętam dziewczynę ze studiów, w której byłem zakochany, i która wybrała innego ("Wybór kogoś skrzywdzi."). Byłem nią zauroczony, jej wdziękiem, jednak gdy się teraz nad tym zastanawiam, to nie przypominam sobie, abym miał z nią wspólne tematy. Ta znajomość trwała wtedy, bo jej się podobało "być kochaną" przez kogoś, kim mimo wszystko nie była zainteresowana. Wielbicieli nigdy za wiele...
Przestałem myśleć o kobiecie, bo jeśli jej uczucia są ulotne, to na co mi takie uczucia?
Pozostało mi pomaganie rodzinie i moje gnostyczno-katarskie "hobby". To trzyma mnie przy życiu.
Karl Renz, nonduality teacher, powiedział, że szczęśliwa wiadomość jest taka, że nigdy nie będziesz szczęśliwy. To by się zgadzało z tym, co mówią katarzy. Świat Rex Mundi nie został stworzony po to, aby ludzie byli szczęśliwi, ale po to, aby ich dręczyć, tj. czerpać z nich energię.
Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, pojawia się ulga. U mnie pojawiła się też niestety depresja, i tylko moje "hobby" pozwala mi ją zwalczać.