wtorek, 27 czerwca 2023

Bóg nie jest ważny, liczy się tylko przyzwoitość. Unde malum?

U.G. Krishnamurti powiedział kiedyś, że Bóg tak naprawdę nie jest ważny. Od razu obdarzono go mianem ateisty. Wielu nie zrozumiało intencji antyguru. U.G. miał na myśli (tak mi się przynajmniej wydaje) postępowanie ludzkie, na które istnienie Boga czy jego nieistnienie nie ma żadnego znaczenia. Są bowiem ludzie wierzący i popełniający przestępstwa. Są również ludzie niewierzący, którzy popełniają przestępstwa. W tym sensie Bóg nie jest ważny, bo nie ma wpływu ani na jednych, ani na drugich. Ktoś powie: "No ale jest przecież sumienie, którym kierują się ludzie przyzwoici. To sumienie pochodzi od Boga." 
Czy aby na pewno? Faktem jest, że istnieje sumienie czy też jakaś wewnętrzna przyzwoitość, która nie pozwala krzywdzić innych (wielu ludzi ma jednak wypaczone sumienie). Czy to sumienie pochodzi od Boga czy nie, też nie ma znaczenia. Liczy się bowiem sama przyzwoitość.
Pojawia się tu jeszcze inny problem. Może ten niedoskonały świat nie jest wcale dziełem doskonałego Boga? Może stworzył go ktoś, który czerpie przyjemność nie tylko z cierpienia ludzi, ale i wszystkich innych istot czujących?
Pójdę nawet dalej w swoich rozważaniach. Dlaczego Bóg/Źródło pozwala stwórcy/stwórcom świata na krzywdzenie ludzi i innych istot żywych? A może nie ma żadnego Boga/Źródła? Jeśli jest, póki co stoi na uboczu. W tym sensie modlitwa do Boga czy wiara w Boga nie ma sensu, ale przyzwoitość jak najbardziej tak. Dlaczego warto być przyzwoitym? Z prostego powodu - z przyzwoitości. Tadeusz Różewicz pisał, że to człowiek jest przyczyną zła, a nie jakieś religijne demony. To od człowieka zależy, czy postąpi moralnie czy nie. Nie ma co się odwoływać do bytów pozaziemskich. Liczy się tylko przyzwoitość.

Tadeusz Różewicz

Unde malum?

Skąd się bierze zło?
jak to skąd

z człowieka
zawsze z człowieka
i tylko z człowieka

człowiek jest wypadkiem
przy pracy
natury
jest
błędem

jeśli rodzaj ludzki
wyczesze się
własnoręcznie
z fauny i flory

ziemia odzyska
swój blask i urok

natura swą czystość
i nie-winność

żadne stworzenie poza człowiekiem
nie posługuje się słowem
które może być narzędziem zbrodni

słowem które kłamie
kaleczy zaraża

zło nie bierze się z braku
ani z nicości

zło bierze się z człowieka
i tylko z człowieka

jesteśmy w myśli – jak powiada Kant –
a tym samym odtąd w bycie
inni niż czysta natura


czwartek, 15 czerwca 2023

Żadnych tłumaczeń

Czasem jest lepiej powiedzieć innym ludziom, że jest się ateistą, i że nie jest się zainteresowanym życiem po śmierci, niż tłumaczyć im, że wierzy się w Boga/Źródło, ale nie potrzebuje się do tego żadnej religii.
Na co komuś tzw. zbawienie po śmierci, skoro ten ktoś jest nieszczęśliwy za życia? Szczerze? Jeśli mam być nieszczęśliwy tu na Ziemi, to nie widzę szczęścia w tzw. zbawieniu po śmierci. Czym właściwie jest to zbawienie? Od czego? Gwarantuje życie wieczne, życie w szczęściu? No ale dopiero po śmierci, prawda? To ja już wolę być szczęśliwy za życia, a to, co jest po śmierci, jakoś mniej mnie interesuje. Ludzie religii mówią, że ludzie niereligijni nie potrafią odróżniać dobra od zła. Zabawne... Przecież jedni i drudzy mają sumienie, a ono pochodzi właśnie od Boga/Źródła...
Nic mi jednak po życiu wiecznym, kiedy tu na Ziemi byłem nieszczęśliwy, dlatego też szczęście tu i teraz jest najważniejsze. Ale ono samo nie przyjdzie. Na nie trzeba sobie samemu zapracować.

środa, 14 czerwca 2023

Bóg religii

"My God, there is no God..." - te znamienne słowa Osho zawierają w sobie nutkę prawdy. Mam wrażenie, że hinduski nauczyciel miał tu na myśli boga/bogów religii. W moim przekonaniu każda religia to zło, a bóg/bogowie religii stoją na straży tego zła. Dobro czy moralność człowieka nie tylko nie pochodzi od religii, ale wiążę się właśnie z brakiem przynależności religijnej. Owszem zdarzają się ludzie niereligijni, którzy czynią zło, ale zazwyczaj byli oni wychowani w skrajnym środowisku religijnym albo wpływ na nich mieli inni źli ludzie. Aby być dobrym (moralnym) wystarczy naprawdę niewiele. Ateista dr Rieux, bohater "Dżumy" A. Camusa, postępował moralnie nie z powodu jakiegoś boga religii, ale po prostu ze zwykłej przyzwoitości, której często brakuje ludziom religii.