Paul Block
De Luce et Umbra
„Światło i cień... jak dobro i zło - jedno nieodłącznie związane z drugim, bo jedno bez drugiego nie mogące istnieć.”
Ryszard Marian Mrozek, Intro ligare
Gdzieś w Skanii…
Mam na imię Unnur, co oznacza w naszym języku morską falę, i
jestem nieszczęśliwa. Moje nieszczęście wynika z tego, że mój ojciec, jarl
Knut, chce mnie wydać za syna jarla Larsa, Leifa. Nie chcę wychodzić za mąż za
niego. Chciałabym jak inni wojowie wypływać w morze i przywozić łupy. Niestety
urodziłam się kobietą, więc mam z góry przewidziany los. Jednak dbanie o domowe
ognisko nie za bardzo mi odpowiada w tym momencie. Nie mogę się sprzeciwić
ojcu, bo thing skaże mnie na banicję. Teraz jarlowie mają, na szczęście dla
mnie, inny poważniejszy problem – chrześcijański najazd. Część z nich chce
zdradzić wiarę ojców i odrzucić naszych bogów. Nie zgadzam się z tym. Jak byłam
małą dziewczynką, moja matka podarowała mi runę Ansuz do noszenia na szyi. To
znak Odyna, naszego najwyższego boga. Miał mnie on strzec jako dziecko, a teraz
będzie mnie chronił jako kobietę. Tak więc przybyli misjonarze chrześcijańskiego
boga, lecz nie różnili się oni wcale od nas. Mówili o miłości, a mordowali,
grabili i gwałcili podobnie jak nasi wojowie. Część jarlów z moim ojcem na
czele, chcąc uniknąć rozlewu krwi, przyjęła nowego boga. Nie mogłam się z tym
pogodzić. Zostałam więc banitką z dwóch powodów: odmówienia wyjścia za mąż za
Leifa oraz trwania przy starej wierze. Teraz spisując na runach te słowa siedzę
nad naszym jeziorem w środku lasu. Woda zawsze mnie uspokaja. Nagle
spostrzegam, że nie jestem tam sama…
***
Mam na imię Nils, jestem zakonnikiem i stoję przed poważnym
dylematem. Pozostać wierny Rzymowi czy przyjąć Confessio Augustana? Mój
przełożony ojciec Christian postanowił pójść z duchem czasu i zaakceptował nowe
wyznanie, a to się wiązało z opuszczeniem klasztoru, który i tak dekretem króla
Gustawa miał zostać zlikwidowany, a jego budynki przekształcone w szkołę, natomiast kościół św. Piotra miał służyć odtąd nowej religii. Mam
problem z przyjęciem dwóch artykułów Confessio. Pierwszy dotyczy wolnej woli, dzięki której człowiek ma jednak tylko pewną swobodę w sprawach ziemskich. Tymczasem Rzym
przyjmuje, iż człowiek posiada całkowitą swobodę, jeśli chodzi o wolną wolę.
Drugi artykuł dotyczy wiary i dobrych uczynków, dając pierwszeństwo temu
pierwszemu, a nawet wskazuje, że same dobre uczynki to za mało do zbawienia.
Jest to w całkowitej sprzeczności z Rzymem, który wyraźnie twierdzi, że
zarówno wiara, jak i dobre uczynki dają usprawiedliwienie. Wkrótce dochodzi do
wojny religijnej. Walczą ze sobą dwa przeciwne sobie obozy chrześcijańskie.
Wierzący w Chrystusa zabijają się nawzajem, a ja muszę opowiedzieć się po
którejś ze stron. Udaję się więc na łono przyrody, by w samotności rozważyć to,
co zamierzam uczynić. Spacerując na skraju lasu jestem świadkiem niesamowitej
sceny…
***
Mam na imię Sven i kocham las, dlatego zostałem studentem szkoły
leśnej, a potem leśniczym. Nie jestem specjalnie związany z żadną religią, choć
jako dziecko zostałem ochrzczony w kościele św. Piotra w Malmoe. Noszę jednak
na sobie talizman związany z naszymi przedchrześcijańskimi wierzeniami. To runa
Ansuz uwiązana na skórzanym rzemyku. Nie wiem właściwie, dlaczego akurat
wybrałem sobie tę runę spośród innych zaoferowanych mi w sklepie. Może dlatego
że spodobała mi się filozofia życiowa związanego z tą runą nordyckiego boga
Odyna, mówiąca o ofierze z siebie samego dla siebie samego? A może z innego
powodu? Nie wiem. Wspominam o Ansuz, ponieważ wiąże się z nią najdziwniejsze
zdarzenie mojego życia. Było to sobotnie przedpołudnie, dosyć pochmurny dzień.
Robiłem właśnie obchód w moim lesie w pobliżu miejscowego jeziora, kiedy moim
oczom ukazał się niezwykły widok. Po obu stronach wody zauważyłem dwie dziwne,
jakby zamglone postaci. Jedna z nich była młodą kobietą ubraną w skóry i
podobnie jak ja noszącą Ansuz na rzemyku. Przypadek? Druga natomiast była
mężczyzną, prawdopodobnie mnich lub ksiądz, bo miał na sobie biały habit, ale
nie jestem do końca pewien. Poczułem jakieś dziwne połączenie z tymi osobami,
tak jakbym znał już tę kobietę oraz tego mężczyznę. A co najdziwniejsze, na
środku wody ukazała się przede mną trzecia postać, jednak nie przypominała ona
ani mężczyzny, ani kobiety. Miała zamglony niebieski kształt przypominający
chmurę na niebie. Każde z nas - ja, kobieta i mężczyzna - patrzyło na tę postać
i mam wrażenie, że ona znała nas, a my ją. Po chwili
dziwna niebieska postać znikła, pozostawiając po sobie silny promień jasnego
światła, które przemówiło do naszej trójki następującymi słowami:
Nie jestem umysłem, intelektem, ego ani pamięcią,
nie jestem uszami, skórą, nosem czy oczami,
Nie jestem przestrzenią, nie ziemią, nie ogniem, wodą ani wiatrem,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….
Nie jestem oddechem ani pięcioma żywiołami,
Nie jestem materią, ani 5 powłokami świadomości
Ani nie jestem mową, rękami ani nogami,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….
Nie ma we mnie sympatii ani niechęci, żadnej chciwości ani
złudzenia,
nie znam dumy ani zazdrości,
Nie mam obowiązku, nie pragnę bogactwa, pożądania czy wyzwolenia,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….
Żadnej cnoty ani występku, żadnej przyjemności ani bólu,
Nie potrzebuję mantr, pielgrzymek, pism ani rytuałów,
Nie jestem doświadczonym, ani samym doświadczeniem,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….
Nie boję się śmierci, żadnej kasty ani wyznania,
Nie mam ojca ani matki, bo nigdy się nie urodziłem,
nie mam brata, przyjaciela, nauczyciela, ucznia,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….
Jestem pozbawiony dwoistości, moja forma jest bezforemna,
Istnieję wszędzie, przenikam wszystkie zmysły,
nie jestem ani przywiązany, ani wolny ani zniewolony,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….*
Po chwili dodało: Nie jestem światłem ani cieniem, jestem
formą świadomości i błogości, jestem wiecznym Shivą…
*Adi Shankar, Atma Shatakam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz