środa, 17 listopada 2021

De Luce et Umbra - krótkie opowiadanie niedualne


Paul Block

De Luce et Umbra

„Światło i cień... jak dobro i zło - jedno nieodłącznie związane z drugim, bo jedno bez drugiego nie mogące istnieć.”

Ryszard Marian Mrozek, Intro ligare

 

Gdzieś w Skanii…

Mam na imię Unnur, co oznacza w naszym języku morską falę, i jestem nieszczęśliwa. Moje nieszczęście wynika z tego, że mój ojciec, jarl Knut, chce mnie wydać za syna jarla Larsa, Leifa. Nie chcę wychodzić za mąż za niego. Chciałabym jak inni wojowie wypływać w morze i przywozić łupy. Niestety urodziłam się kobietą, więc mam z góry przewidziany los. Jednak dbanie o domowe ognisko nie za bardzo mi odpowiada w tym momencie. Nie mogę się sprzeciwić ojcu, bo thing skaże mnie na banicję. Teraz jarlowie mają, na szczęście dla mnie, inny poważniejszy problem – chrześcijański najazd. Część z nich chce zdradzić wiarę ojców i odrzucić naszych bogów. Nie zgadzam się z tym. Jak byłam małą dziewczynką, moja matka podarowała mi runę Ansuz do noszenia na szyi. To znak Odyna, naszego najwyższego boga. Miał mnie on strzec jako dziecko, a teraz będzie mnie chronił jako kobietę. Tak więc przybyli misjonarze chrześcijańskiego boga, lecz nie różnili się oni wcale od nas. Mówili o miłości, a mordowali, grabili i gwałcili podobnie jak nasi wojowie. Część jarlów z moim ojcem na czele, chcąc uniknąć rozlewu krwi, przyjęła nowego boga. Nie mogłam się z tym pogodzić. Zostałam więc banitką z dwóch powodów: odmówienia wyjścia za mąż za Leifa oraz trwania przy starej wierze. Teraz spisując na runach te słowa siedzę nad naszym jeziorem w środku lasu. Woda zawsze mnie uspokaja. Nagle spostrzegam, że nie jestem tam sama…

***

Mam na imię Nils, jestem zakonnikiem i stoję przed poważnym dylematem. Pozostać wierny Rzymowi czy przyjąć Confessio Augustana? Mój przełożony ojciec Christian postanowił pójść z duchem czasu i zaakceptował nowe wyznanie, a to się wiązało z opuszczeniem klasztoru, który i tak dekretem króla Gustawa miał zostać zlikwidowany, a jego budynki przekształcone w szkołę, natomiast kościół św. Piotra miał służyć odtąd nowej religii. Mam problem z przyjęciem dwóch artykułów Confessio. Pierwszy dotyczy wolnej woli, dzięki której człowiek ma jednak tylko pewną swobodę w sprawach ziemskich. Tymczasem Rzym przyjmuje, iż człowiek posiada całkowitą swobodę, jeśli chodzi o wolną wolę. Drugi artykuł dotyczy wiary i dobrych uczynków, dając pierwszeństwo temu pierwszemu, a nawet wskazuje, że same dobre uczynki to za mało do zbawienia. Jest to w całkowitej sprzeczności z Rzymem, który wyraźnie twierdzi, że zarówno wiara, jak i dobre uczynki dają usprawiedliwienie. Wkrótce dochodzi do wojny religijnej. Walczą ze sobą dwa przeciwne sobie obozy chrześcijańskie. Wierzący w Chrystusa zabijają się nawzajem, a ja muszę opowiedzieć się po którejś ze stron. Udaję się więc na łono przyrody, by w samotności rozważyć to, co zamierzam uczynić. Spacerując na skraju lasu jestem świadkiem niesamowitej sceny…

***

Mam na imię Sven i kocham las, dlatego zostałem studentem szkoły leśnej, a potem leśniczym. Nie jestem specjalnie związany z żadną religią, choć jako dziecko zostałem ochrzczony w kościele św. Piotra w Malmoe. Noszę jednak na sobie talizman związany z naszymi przedchrześcijańskimi wierzeniami. To runa Ansuz uwiązana na skórzanym rzemyku. Nie wiem właściwie, dlaczego akurat wybrałem sobie tę runę spośród innych zaoferowanych mi w sklepie. Może dlatego że spodobała mi się filozofia życiowa związanego z tą runą nordyckiego boga Odyna, mówiąca o ofierze z siebie samego dla siebie samego? A może z innego powodu? Nie wiem. Wspominam o Ansuz, ponieważ wiąże się z nią najdziwniejsze zdarzenie mojego życia. Było to sobotnie przedpołudnie, dosyć pochmurny dzień. Robiłem właśnie obchód w moim lesie w pobliżu miejscowego jeziora, kiedy moim oczom ukazał się niezwykły widok. Po obu stronach wody zauważyłem dwie dziwne, jakby zamglone postaci. Jedna z nich była młodą kobietą ubraną w skóry i podobnie jak ja noszącą Ansuz na rzemyku. Przypadek? Druga natomiast była mężczyzną, prawdopodobnie mnich lub ksiądz, bo miał na sobie biały habit, ale nie jestem do końca pewien. Poczułem jakieś dziwne połączenie z tymi osobami, tak jakbym znał już tę kobietę oraz tego mężczyznę. A co najdziwniejsze, na środku wody ukazała się przede mną trzecia postać, jednak nie przypominała ona ani mężczyzny, ani kobiety. Miała zamglony niebieski kształt przypominający chmurę na niebie. Każde z nas - ja, kobieta i mężczyzna - patrzyło na tę postać i mam wrażenie, że ona znała nas, a my ją. Po chwili dziwna niebieska postać znikła, pozostawiając po sobie silny promień jasnego światła, które przemówiło do naszej trójki następującymi słowami:

Nie jestem umysłem, intelektem, ego ani pamięcią,
nie jestem uszami, skórą, nosem czy oczami,
Nie jestem przestrzenią, nie ziemią, nie ogniem, wodą ani wiatrem,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….

Nie jestem oddechem ani pięcioma żywiołami,
Nie jestem materią, ani 5 powłokami świadomości
Ani nie jestem mową, rękami ani nogami,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….

Nie ma we mnie sympatii ani niechęci, żadnej chciwości ani złudzenia,
nie znam dumy ani zazdrości,
Nie mam obowiązku, nie pragnę bogactwa, pożądania czy wyzwolenia,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….

Żadnej cnoty ani występku, żadnej przyjemności ani bólu,
Nie potrzebuję mantr, pielgrzymek, pism ani rytuałów,
Nie jestem doświadczonym, ani samym doświadczeniem,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….

Nie boję się śmierci, żadnej kasty ani wyznania,
Nie mam ojca ani matki, bo nigdy się nie urodziłem,
nie mam brata, przyjaciela, nauczyciela, ucznia,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….

Jestem pozbawiony dwoistości, moja forma jest bezforemna,
Istnieję wszędzie, przenikam wszystkie zmysły,
nie jestem ani przywiązany, ani wolny ani zniewolony,
jestem formą świadomości i błogości,
Jestem wiecznym Shivą….*

Po chwili dodało: Nie jestem światłem ani cieniem, jestem formą świadomości i błogości, jestem wiecznym Shivą…

 

*Adi Shankar, Atma Shatakam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz