Na co komuś tzw. zbawienie po śmierci, skoro ten ktoś jest nieszczęśliwy za życia? Szczerze? Jeśli mam być nieszczęśliwy tu na Ziemi, to nie widzę szczęścia w tzw. zbawieniu po śmierci. Czym właściwie jest to zbawienie? Od czego? Gwarantuje życie wieczne, życie w szczęściu? No ale dopiero po śmierci, prawda? To ja już wolę być szczęśliwy za życia, a to, co jest po śmierci, jakoś mniej mnie interesuje. Ludzie religii mówią, że ludzie niereligijni nie potrafią odróżniać dobra od zła. Zabawne... Przecież jedni i drudzy mają sumienie, a ono pochodzi właśnie od Boga/Źródła...
Nic mi jednak po życiu wiecznym, kiedy tu na Ziemi byłem nieszczęśliwy, dlatego też szczęście tu i teraz jest najważniejsze. Ale ono samo nie przyjdzie. Na nie trzeba sobie samemu zapracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz