To
moje ulubione opowiadanie Teda Chianga (warto sięgnąć także po
inne). Uwielbiam
krótkie, a jednocześnie tak
treściwe
i
pełne życiowej mądrości opowiadania, a Kupiec...
Chianga to jedno z najlepszych, jakie czytałem. Utwór
ten
to
historia
bagdadzkiego kupca o imieniu Fuwaad ibn Abbas, który – przy pomocy
sklepikarza i jednocześnie alchemika Baszaarata i jego
Wrót
Lat, czyli
wehikułu
czasu,
umożliwiających
podróż w przeszłość
– chce
ocalić swoją żonę Nadżję przed śmiercią w wyniku zawalenia
się ściany meczetu. Na
drugim planie mamy także trzy inne historie ludzi, którzy
przekroczyli owe wrota czasu:
Opowieść
o szczęśliwym powroźniku; Opowieść o tkaczu, który okradł sam
siebie; Opowieść o żonie i jej kochanku.
W
niektórych przypadkach postacie otrzymują to, czego chcą, podczas
gdy w innych nie. Jednak przesłanie
Kupca...
nie
polega na ich sukcesie lub porażce, a bardziej na idei, że
przyszłość jest taka sama jak przeszłość. Zarówno te
trzy opowieści,
jak i historia głównego bohatera mają nauczyć czytelnika ważnej
życiowej prawdy. Chiang
mówi
bardzo wyraźnie,
że na pewne rzeczy nie mamy wpływu:
"Nic
nie zdoła wymazać przeszłości. Istnieje skrucha, istnieje pokuta,
istnieje też przebaczenie. Tylko tyle, ale to wystarczy."
Ja
Kupca...
odczytuję
następująco:
W
życiu
nie
ma przypadków. Wszystko jest tak, jak być
powinno.
Nie
zmienisz przeszłości, cofając się w czasie. Destiny
is all :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz