To kolejne świetne opowiadanie Teda Chianga. Historia mężczyzny
niewierzącego w moc Boga (w jego pragnienie dobra dla człowieka; z treści opowiadania wynika, że dla bohaterów istnienie Boga jest faktem, a nie kwestią życzeniową), któremu o wiele za wcześnie umiera żona.
Tylko w przeciwieństwie do swojego męża ona wierzyła w moc Boga, więc
po śmierci trafia do Nieba. Mężczyzna bardzo kochał swoją żonę,
więc używa podstępu, posługując się Aniołem, aby trafić do
Nieba, gdzie zamierza ponownie spotkać się z ukochaną. Czy uda mu
się tego dokonać? Nie zdradzę zakończenia i szczerze polecam
"Piekło to nieobecność Boga".
W związku z tym opowiadaniem naszła mnie pewna refleksja dotycząca
wiary lub niewiary w Boga. W moim przekonaniu religijna wiara w Boga
ma taką samą wartość jak niewiara w niego. Dlaczego? Uważam, że
Bóg nie jest kwestią wiary lub niewiary. On po prostu jest. Nie
można go ogarnąć, ot tak. Dlatego zarówno osoby wierzące na
sposób religijny, które ubierają Boga w różne, wymyślone przez
ludzi dogmaty, jak i tzw. ateiści, którzy, nie mając żadnego
dowodu, odrzucają możliwość istnienia Boga, błądzą w swoich
przekonaniach. A już najbardziej moim zdaniem błądzą tzw.
agnostycy, czyli osoby niewierzące w Boga, jednak gotowe w niego
uwierzyć po przedstawieniu ostatecznego dowodu na jego istnienie, a
więc ludzie nie wykluczający istnienia Boga. Póki co, wszystko
jest dla nich dziełem przypadku, życie nie ma celu, więc tworzą
oni sobie "sztuczne" cele. W obliczu takich przekonań
życie agnostyka musi odznaczać się niekończącym się stanem
marazmu. Takiego dobitnego dowodu istnienia Boga nigdy nie będziemy
posiadali, dlatego właśnie Bóg nie jest kwestią wiary czy
niewiary. On jest ponad to. Ot tak, po prostu, ponieważ to Bóg :)
Oczywiście inną kwestią jest wątpienie w obecność Boga, kiedy w
ludzkim świecie dominuje zło, fałsz i zakłamanie. Jednak wątpiąc,
sami niejako idziemy w stronę piekła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz