wtorek, 8 września 2020
Temat reinkarnacji w powieści Jacka Londona pt. "Kaftan bezpieczeństwa. Włóczęga wśród gwiazd"
poniedziałek, 7 września 2020
Osobowości równoległe w opowiadaniu Teda Chianga pt. "Lęk to zawrót głowy od wolności"
niedziela, 6 września 2020
Temat reinkarnacji w powieści Szczepana Twardocha pt. "Wieczny Grunwald"
Zagadnieniem reinkarnacji interesuję się od dawien dawna, dlatego nie jest rzeczą dziwną, że chętnie czytam dzieła literackie właśnie z tą tematyką w tle. Powieść "Wieczny Grunwald" zaciekawiła mnie z dwóch powodów. Pierwszy powód to forma powieści, a przede wszystkim średniowieczny język (pewne fragmenty pisane są XV-wieczną polszczyzną), dzięki czemu można uchwycić ducha tamtego czasu. Choć sprawia to jednocześnie, że lektura powieści nie jest łatwa. Drugi powód to historia głównego bohatera, Paszki, a mianowicie dzieje jego poszczególnych wcieleń. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mamy tu do czynienia z karmą żołnierza (tak zapewne ująłby to Sławomir Majda). Jest to moje pierwsze spotkanie z Twardochem, spotkanie jak najbardziej udane. Już po tej jednej książce wiem, że to bardzo dobry autor, ale słuchałem jednego wywiadu z nim na onecie i muszę powiedzieć, że zdecydowanie nie podzielam poglądów politycznych pisarza. Nie zgadzam się także z jego definicją polskości oraz z tym, co mówi on o Polakach w kwestii żydowskiej. Ale wróćmy do samej powieści. Poniżej fragment recenzji Katarzyny Krzan ze strony https://www.granice.pl/recenzja/wieczny-grunwald-powiesc-zza-konca-czasow/8706
"(...) Bohater żyje wiecznie. A raczej odradza się w kolejnych wcieleniach, zachowując fotograficzną wręcz pamięć o poprzednich bytach. W każdym z nich jest wojownikiem. Pamięta wszystkie swoje śmierci, jest mu to już obojętne, jak i kiedy zginie. Staje się zatem żołnierzem doskonałym, który nie zna strachu przed śmiercią.(...) Szczepan Twardoch tworzy niepokojącą wizję dziejów, w której wszystkie wątki - fikcyjne i prawdziwe - splatają się w jedno wielkie mrzenie. Takich jak Paszko jest wielu. Odradzają się, by walczyć. Słuchamy jego opowieści ze zdziwieniem i niepokojącym przeczuciem, że reinkarnacja może być przerażającym doświadczeniem dla jednostki. Za prawdziwe Paszko uznaje tylko swoje pierwsze wcielenie, które skończyło się pod Grunwaldem. To wtedy został wciągnięty w kołowrót kolejnych istnień. Co ciekawe, o każdym z nich opowiada w języku danej epoki. Czasem trudno zrozumieć poszczególne słowa, szczególnie, gdy mówi po staropolsku lub w dialekcie z dalekiej przyszłości. Jednak to wciąż polski język, choć wzbogacony kolejnymi naleciałościami z innych języków i nowomowy technologicznej. Jest Paszko średniowiecznym wojownikiem, idącym przez kolejne wieki z bronią w ręku, zabijającym z zimną krwią i umierającym bez specjalnego przejęcia po wielokroć. Ma przed sobą całą wieczność takiego "bycia". Dlatego przestał już sobie zadawać pytania o sens i cel: a wszechja wszechcę tylko jednego: wszechumrzeć, nie wszechbyć już więcej, wszechsobą wszechpragnę nie być więcej. Wyrwać się z kołowrotu wcieleń, roztopić w nirwanie - innymi słowy. O tym marzy wszechwieczny..."
piątek, 4 września 2020
Cytat z "Hrabiego Monte Christo"
wtorek, 25 sierpnia 2020
niedziela, 16 sierpnia 2020
"Poprzez łzy oczyszczające" - Jeff Foster
Zapomnij o przeszłości, którą „mogłeś mieć”. Opłakuj okropne kłamstwo „lepszych wczoraj”. Zrozum, że smutek to bezpośredni portal do obecności. I jesteś większy, niż wiesz. Zrezygnuj z „tego, co mogło być”. Ofiaruj to teraz niebu, księżycowi, górom. Poczuj ziemię tak solidną pod stopami. Usłysz wszystkie dźwięki poranka wokół siebie. Tak, wejdź w poranek z gorącą i pełną miłości uwagą: Znajomy dzwon kościelny wie, że nikt nie może mieć. Szybujący skowronek nie widzi „może być”. Tęsknota w twoim brzuchu nie zna czasu. Zwróć się ku temu dniu, rozpuść fantazję innego. Jesteś tutaj. To jest teraz. Życie trzeba przeżyć naprzód. Dotknij prostoty pojedynczego wydechu. Znajdź wdzięczność za samo istnienie, nawet jeśli łamie ci serce. Od dzisiaj będzie budowane nowe życie. Z gruzów starego. Poprzez łzy oczyszczające budzisz się: Żadna inna przeszłość nie była możliwa.
wtorek, 4 sierpnia 2020
Esej na pożegnanie
"Odpowiednia
karnacja"
- Rzuciła mnie! – powiedział
głośno do siebie. - To moja wina. Nie umiałem grać w tę grę. Pytanie, czy
właściwie chciałem i nadal chcę w nią grać? Teraz zostałem sam. Mogę rozpaczać albo szukać wytłumaczenia tej
sytuacji. Przecież byliśmy sobie tacy bliscy. - Nie chcę stracić
kolejnej bliskiej sobie osoby – zapewniała. A tu nagle poszła do
innego i słuch po niej zaginął. Czy to moja karma, że stało się,
jak się stało? Czy może moja nieumiejętność postępowania z
kobietami? Może ona była moją pokrewną duszą i w ten sposób
chciała mnie czegoś nauczyć? - Co za bzdura? Nie można tego w
żaden sposób sprawdzić. Poza
tym wcale nie musi to być pokrewna dusza, aby cię czegoś nauczyć.
Tego, jak nie popełniać więcej błędów, uczymy się często od przypadkowych ludzi, chociaż tak
naprawdę większość ludzi to niestety bardzo prymitywne istoty. Czasem się
zastanawiam, czy rzeczywiście człowiek powinien stać na samym
szczycie piramidy ewolucji? A może nie chodzi tylko o umiejętność postępowania z kobietami?
Może chodzi głównie o umiejętność prawdziwego życia, to jest
życia w zgodzie z samym sobą? -
Reinkarnacja jest po to, byśmy się uczyli poprzez różne
doświadczenia – powiedział wróżbita. - Raz inkarnujemy jako
mężczyzna, a raz jako kobieta. - Tak z pewnością, a Bóg jest w
trzech osobach... Tylko jakoś nikt go nie widział. Nie,
w religii i duchowości szukałem wytłumaczenia mych słabości.
Najpierw był Żyd Jezus, który umarł z mojej winy około 2000 lat
temu. Że co proszę? Potem pojawili nauczyciele rozprawiający o
tym, że mamy wiele żyć. Ale jak to udowodnić? Nie można w żaden
sposób, więc nie jest istotne, jak to tłumaczą. Najpierw
trzeba byłoby tego
doświadczyć, a jedynym możliwym sposobem doświadczenia tego jest
śmierć. Tak więc
odrzucam wiarę w bogów w trzech
lub więcej osobach,
reinkarnację i kolejne inkarnacje. Interesuje mnie tylko obecne
życie, bieżąca karnacja, bo nie wiem, czy były jakieś wcześniej
i czy będą jakieś potem. Najważniejsze
jest tu i teraz. I
to ode mnie zależy, jaka będzie ta karnacja. Smutna, nieszczęśliwa
i przeciętna albo wesoła, szczęśliwa i niezwykła. Karnacja
odpowiednia dla mnie to
taka, która sprawi, że będę szczęśliwy, przede wszystkim to ja
będę szczęśliwy, realizując
swoje pragnienia, oczywiście
bez krzywdzenia innych. I głównym
zadaniem karnacji
jest pokonanie swoich słabości, ale nie w celu pójścia do
chrześcijańskiego Nieba czy uwolnienia się z kręgu wcieleń, lecz
po to, by móc radośnie przeżyć swoje życie. Rozwój jest tu najważniejszy i nie stoją za nim żadne
idee ani nagrody po
śmierci. Zatem do
dzieła! Nic nie sprawdza się lepiej, jak w działaniu!