niedziela, 26 maja 2019

Opowiadanie "Niebo nad Reykjavikiem" - część IV


Trzeciego dnia wycieczki pogoda była nieco lepsza, ale pewnie dlatego, że 21 czerwca to najdłuższy dzień w roku na Islandii i słońce zachodzi dopiero po północy, by pojawić się znowu tuż przed trzecią. Wyjechali chevroletem z Reykjaviku w kierunku południowo - wschodnim i dotarli do miejscowości Hveragerdhi, potem skręcili na północny wschód i mijając malownicze Keridh dojechali do Skalholt, siedziby pierwszych biskupów islandzkich. Następnie dotarli nad Gulfoss, Złoty Wodospad, uznany za najpiękniejszy w całym kraju, i zaraz potem pojechali do Doliny Haukadalur, czyli miejsca źródeł geotermalnych, z których najbardziej znane to dwa gejzery: Stori Geysir (największy na wyspie, obecnie nieczynny) i Strokkur, z którego woda wytryska co 5-10 minut na wysokość 20 metrów. Później udali się do Parku Narodowego Thingvellir.
W kolejnych dniach objechali między innymi najdłuższy w kraju fiord Hvalfjórdhur ze zniewalającym krajobrazem, podziwiali niezwykle piękne wodospady Hraunfossar i Barnafossar na rzece Hvita oraz lodowiec Langjókull, którego powierzchnia wynosi 1000 kilometrów kwadratowych, a grubość kilkaset metrów. 
Następnie odwiedzili miasto Hafnafjórdhur, w którym znajduje się klasztor polskich karmelitanek bosych, które ugościły ich kawą i makowcem. Dalej pojechali przez pokryty lawą półwysep Reykjanes i dojechali do Błękitnej Laguny. Tam obie panie ponownie zażyły kąpieli w gorących źródłach, a następnie wraz z Sorenem kontynuowały podróż chevroletem do ważnego islandzkiego portu rybackiego Grindavik, miasta, którego – jak twierdził pilot – grzechem byłoby nie zobaczyć. Tam cała trójka odbyła spacer wzdłuż brzegu oceanu i wspięła się na pobliską górę Thorbjorn o wysokości 243 metrów, aby podziwiać piękny widok na ocean i miasto.
Nie zamierzali również pominąć podczas swojej wędrówki Wybrzeża Południowego z malowniczymi wodospadami Seljalandsfoss i Skógafoss niedaleko lodowca Eyjafjallajókull. Dotarli też do lodowca Myrdalsjókull, jednego z największych w kraju. Wspięli się na jego skraj i na wysokości 800 metrów nad poziomem morza podziwiali niezwykłe połączenie świata lodu i śniegu.
Ostatniego dnia poruszali się wzdłuż najdłuższej rzeki islandzkiej Thjórsa, docierając aż do doliny Thjórsardalur. Tam wspięli się na szczyt Gaukshófdhi i podziwiali z niego wspaniały widok na najbardziej znany islandzki wulkan Hekla. Na koniec dotarli do 122 metrowego wodospadu Haifoss, trzeciego co do wielkości na Islandii, zaraz po Morsárfoss (na południowym wschodzie) i Glymur (na zachodzie). Podczas wyprawy było tak wiele atrakcji i pięknych widoków, iż obie panie stwierdziły, że będzie im bardzo żal opuszczać wyspę, ale obiecały sobie, że wrócą tu za rok. Na zakończenie wycieczki Pani Margaret zażyczyła sobie znowu kąpieli w Błękitnej Lagunie, toteż poprosiła Sorena, by zawiózł tam ją i Helen następnego dnia.

                                                                                ...

Sommersemester zbliżał się ku końcowi. Dieter już od dłuższego czasu nie widział Johanny. Tłumaczyła się, że nie ma czasu się spotkać, ponieważ ma problemy rodzinne. Podobno jej tata miał problemy z prostatą. Istniało nawet niebezpieczeństwo zachorowania na raka. Jej mamie z kolei groziła utrata wzroku. Johanna chciała się w tym momencie skupić tylko i wyłącznie na sprawach domowych.
Tak więc o całej sprawie Dieter dowiedział się zupełnie przypadkowo. Któregoś dnia usłyszał na korytarzu uczelni plotki koleżanek z roku. Carolina, przyjaciółka Johanny, opowiadała właśnie niedyskretnie innej koleżance o tym, jak Johanna zerwała z Thomasem. Ponoć był bardzo niezadowolony z faktu, że Johanna jest taka otwarta na innych ludzi. Szczególnie nie podobało się mu, że jego dziewczyna tak łatwo potrafi nawiązywać kontakty z innymi mężczyznami. Tak mówiła oficjalna wersja rozstania. To był dla niego szok! Ponoć zerwali jeszcze przed świętami w grudniu. Tymczasem był lipiec, a on nic o tym nie wiedział. Nie powiedziała mu. Ukrywała przed nim ten fakt. Postanowił zatem do niej zadzwonić. Wybrał jej numer na komórce i wcisnął symbol zielonej słuchawki. Odebrała po trzecim sygnale.
- Cześć Dieter! Co tam?
- To ja chcę się zapytać ciebie, co tam?
- O co ci chodzi?
- Rodzice zdrowi? - zaczął od innego tematu.
- Tak, dziękuję. Mama potrzebuje lepszych szkieł w okularach, natomiast tata musi zmienić dietę. Wtedy wszystko będzie w porządku.
- To super! Rozmawiałem z Thomasem – skłamał.
- Czyli już wiesz.
- Wiem. Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Wiesz, dlaczego... Nalegałbyś, byśmy...
- Nawet jeśli, to zawsze mogłaś odmówić.
- Tak, ale bałam się, że cię stracę.
- Jak można stracić kogoś lub coś, czego i tak się nie ma – wyraźnie się zdenerwował.
- O czym ty mówisz? Przecież jest nasza przyjaźń. Wiele dla mnie znaczy.
- Naprawdę? Przez ostatnie sześć miesięcy spotkaliśmy się raptem dwa razy, nie licząc studiów. Z iloma kolesiami spałaś w tym czasie?
- Jak śmiesz? Nigdy ci nic nie obiecywałam w tym temacie.
- Mnie nie chodzi tylko o ten temat.
- A o co?
- Nieważne. Wiesz, chyba będzie lepiej dla nas obojga, jak zakończymy naszą znajomość. Nie potrzebujemy się nawzajem.
- Mylisz się.
- To, co ty mi oferujesz, to dla mnie za mało... - to powiedziawszy rozłączył się.

                                                                             ...

Ósmego dnia wycieczki, korzystając z okazji, że pani Margaret bierze po raz trzeci kąpiel w Błękitnej Lagunie, Soren zaprosił Helen do miejscowej Gistiheimili na kaffi i köku.
- I jak Helen? Podoba ci się na Islandii? - zapytał Soren.
- Tu jest przepięknie! Surowo pięknie, ale i chłodno – odparła.
- Powinnaś przyjechać tu zimą. Wtedy dopiero jest chłodno – powiedział z uśmiechem pilot.
- Wyobrażam sobie. Jak długo już tu mieszkasz?
- Będzie jakieś kilkanaście lat. Nie jestem tu jednak przez cały rok. Na urlop jadę albo do Danii, albo do Polski. Do rodziny.
- A w Reykjaviku nie masz nikogo? - spytała Helen i zarumieniła się na twarzy. Zdała sobie właśnie sprawę, że wkracza w jego sferę intymną.
- Miałem żonę, ale niestety zmarła.
- Przykro mi. Jak to sie stało?
- No cóż, to się stało prawie dwa lata temu. Joanna była zawsze nieostrożna, jeśli chodzi o jazdę samochodem, zresztą w wielu obszarach była lekkomyślna. Przesadziła z prędkością na Autobahnie Norymberga - Monachium i uderzyła w konwój jadących przed nią samochodów. Zginęła na miejscu.
- Bardzo mi przykro.
- Najgorsze jest to, że jak z nią po raz ostatni rozmawiałem, doszło między nami do sprzeczki. Wiesz, takie prozaiczne rzeczy. Była straszną bałaganiarą i czasem ją upominałem z tego powodu. Pracowała również jako pilot wycieczek, mimo że mogła zostać na uniwersytecie w Reykjaviku i wykładać literaturę. Specjalizowała się bowiem w islandzkich sagach. Napisała nawet na ten temat doktorat, jednak po trzech latach pracy na stanowisku Juniorprofessor postanowiła odejść. Wybrała pracę w terenie razem ze mną. Po naszej kłótni wzięła tydzień urlopu, po czym wyjechała do rodzinnych Niemiec. I już nie wróciła.
- Nie powiem ci, że wiem, co czujesz, bo nigdy nie miałam takiej sytuacji. Musiało być ci ciężko.
- Na początku tak. Z czasem jednak człowiek dochodzi do siebie, lecz już nic nie jest takie same.
- To prawda. Po trudnych doświadczeniach człowiek staje się inną osobą. Mnie w takich chwilach pomaga wiara w Boga. Wierzysz w Boga, Soren?
- Pochodzę z luterańskiej rodziny, ale jestem ateistą.
- Ja pochodzę z katolickiej rodziny i wierzę w Boga, jednak nieco inaczej...
- Co masz przez to na myśli?
- W pewnym okresie mojego życia, po tym jak zostawiłam męża alkoholika i jak uciekłam od niego z dziećmi do Kanady, zaczęłam czytać różne książki o tematyce duchowej, żeby sobie to wszystko jakoś wytłumaczyć. Moja religia nie dawała zadowalających mnie odpowiedzi. Inne religie tak samo. Szukałam więc gdzie indziej i znalazłam.
- Co takiego?
- To opowieść na dłuższą chwilę.
- W takim razie zapraszam cię dziś wieczorem do siebie, chyba że masz inne plany.
- Dziękuję. Muszę zapytać jeszcze panią Margaret o jej plany na dzisiejszy wieczór. Jeśli da mi wolne, to chętnie się z tobą spotkam i opowiem ci o tym, co odkryłam.
- Myślę, że pani Margaret się zgodzi. To jesteśmy umówieni! – uśmiechnął się Soren, pociągając łyk kaffi.

                                                                            ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz