Trzeciego dnia wycieczki pogoda była nieco lepsza, ale pewnie
dlatego, że 21 czerwca to najdłuższy dzień w roku na Islandii i słońce zachodzi
dopiero po północy, by pojawić się znowu tuż przed trzecią. Wyjechali
chevroletem z Reykjaviku w kierunku południowo - wschodnim i dotarli do
miejscowości Hveragerdhi, potem skręcili na północny wschód i mijając
malownicze Keridh dojechali do Skalholt, siedziby pierwszych biskupów
islandzkich. Następnie dotarli nad Gulfoss, Złoty Wodospad, uznany za
najpiękniejszy w całym kraju, i zaraz potem pojechali do Doliny Haukadalur,
czyli miejsca źródeł geotermalnych, z których najbardziej znane to dwa gejzery:
Stori Geysir (największy na wyspie, obecnie nieczynny) i Strokkur, z którego
woda wytryska co 5-10 minut na wysokość 20 metrów. Później udali się do Parku
Narodowego Thingvellir.
W kolejnych dniach objechali
między innymi najdłuższy w kraju fiord Hvalfjórdhur ze zniewalającym
krajobrazem, podziwiali niezwykle piękne wodospady Hraunfossar i Barnafossar na
rzece Hvita oraz lodowiec Langjókull, którego powierzchnia wynosi 1000
kilometrów kwadratowych, a grubość kilkaset metrów.
Następnie odwiedzili miasto Hafnafjórdhur, w którym znajduje
się klasztor polskich karmelitanek bosych, które ugościły ich kawą i makowcem.
Dalej pojechali przez pokryty lawą półwysep Reykjanes i dojechali do Błękitnej
Laguny. Tam obie panie ponownie zażyły kąpieli w gorących źródłach, a następnie
wraz z Sorenem kontynuowały podróż chevroletem do ważnego islandzkiego portu
rybackiego Grindavik, miasta, którego – jak twierdził pilot – grzechem byłoby
nie zobaczyć. Tam cała trójka odbyła spacer wzdłuż brzegu oceanu i wspięła się
na pobliską górę Thorbjorn o wysokości 243 metrów, aby podziwiać piękny widok
na ocean i miasto.
Nie zamierzali również pominąć podczas swojej wędrówki
Wybrzeża Południowego z malowniczymi wodospadami Seljalandsfoss i Skógafoss
niedaleko lodowca Eyjafjallajókull. Dotarli też do lodowca Myrdalsjókull,
jednego z największych w kraju. Wspięli się na jego skraj i na wysokości 800
metrów nad poziomem morza podziwiali niezwykłe połączenie świata lodu i śniegu.
Ostatniego dnia poruszali się wzdłuż najdłuższej rzeki
islandzkiej Thjórsa, docierając aż do doliny Thjórsardalur. Tam wspięli się na
szczyt Gaukshófdhi i podziwiali z niego wspaniały widok na najbardziej znany
islandzki wulkan Hekla. Na koniec dotarli do 122 metrowego wodospadu Haifoss,
trzeciego co do wielkości na Islandii, zaraz po Morsárfoss (na południowym
wschodzie) i Glymur (na zachodzie). Podczas wyprawy było tak wiele atrakcji i
pięknych widoków, iż obie panie stwierdziły, że będzie im bardzo żal opuszczać
wyspę, ale obiecały sobie, że wrócą tu za rok. Na zakończenie wycieczki Pani
Margaret zażyczyła sobie znowu kąpieli w Błękitnej Lagunie, toteż poprosiła
Sorena, by zawiózł tam ją i Helen następnego dnia.
...
Sommersemester zbliżał się ku końcowi. Dieter już od
dłuższego czasu nie widział Johanny. Tłumaczyła się, że nie ma czasu się
spotkać, ponieważ ma problemy rodzinne. Podobno jej tata miał problemy z
prostatą. Istniało nawet niebezpieczeństwo zachorowania na raka. Jej mamie z
kolei groziła utrata wzroku. Johanna chciała się w tym momencie skupić tylko i
wyłącznie na sprawach domowych.
Tak więc o całej sprawie Dieter dowiedział się zupełnie
przypadkowo. Któregoś dnia usłyszał na korytarzu uczelni plotki koleżanek z
roku. Carolina, przyjaciółka Johanny, opowiadała właśnie niedyskretnie innej
koleżance o tym, jak Johanna zerwała z Thomasem. Ponoć był bardzo niezadowolony
z faktu, że Johanna jest taka otwarta na innych ludzi. Szczególnie nie podobało
się mu, że jego dziewczyna tak łatwo potrafi nawiązywać kontakty z innymi
mężczyznami. Tak mówiła oficjalna wersja rozstania. To był dla niego szok!
Ponoć zerwali jeszcze przed świętami w grudniu. Tymczasem był lipiec, a on nic
o tym nie wiedział. Nie powiedziała mu. Ukrywała przed nim ten fakt. Postanowił
zatem do niej zadzwonić. Wybrał jej numer na komórce i wcisnął symbol zielonej
słuchawki. Odebrała po trzecim sygnale.
- Cześć Dieter! Co tam?
- To ja chcę się zapytać ciebie, co tam?
- O co ci chodzi?
- Rodzice zdrowi? - zaczął od innego tematu.
- Tak, dziękuję. Mama potrzebuje lepszych szkieł w okularach,
natomiast tata musi zmienić dietę. Wtedy wszystko będzie w porządku.
- To super! Rozmawiałem z Thomasem – skłamał.
- Czyli już wiesz.
- Wiem. Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Wiesz, dlaczego... Nalegałbyś, byśmy...
- Nawet jeśli, to zawsze mogłaś odmówić.
- Tak, ale bałam się, że cię stracę.
- Jak można stracić kogoś lub coś, czego i tak się nie ma –
wyraźnie się zdenerwował.
- O czym ty mówisz? Przecież jest nasza przyjaźń. Wiele dla
mnie znaczy.
- Naprawdę? Przez ostatnie sześć miesięcy spotkaliśmy się
raptem dwa razy, nie licząc studiów. Z iloma kolesiami spałaś w tym czasie?
- Jak śmiesz? Nigdy ci nic nie obiecywałam w tym temacie.
- Mnie nie chodzi tylko o ten temat.
- A o co?
- Nieważne. Wiesz, chyba będzie lepiej dla nas obojga, jak
zakończymy naszą znajomość. Nie potrzebujemy się nawzajem.
- Mylisz się.
- To, co ty mi oferujesz, to dla mnie za mało... - to
powiedziawszy rozłączył się.
...
Ósmego dnia wycieczki, korzystając z okazji, że pani Margaret
bierze po raz trzeci kąpiel w Błękitnej Lagunie, Soren zaprosił Helen do
miejscowej Gistiheimili na kaffi i köku.
- I
jak Helen? Podoba ci się na Islandii? - zapytał Soren.
- Tu
jest przepięknie! Surowo pięknie, ale i chłodno – odparła.
-
Powinnaś przyjechać tu zimą. Wtedy dopiero jest chłodno – powiedział z
uśmiechem pilot.
-
Wyobrażam sobie. Jak długo już tu mieszkasz?
-
Będzie jakieś kilkanaście lat. Nie jestem tu jednak przez cały rok. Na urlop
jadę albo do Danii, albo do Polski. Do rodziny.
- A w
Reykjaviku nie masz nikogo? - spytała Helen i zarumieniła się na twarzy. Zdała
sobie właśnie sprawę, że wkracza w jego sferę intymną.
- Miałem
żonę, ale niestety zmarła.
-
Przykro mi. Jak to sie stało?
- No
cóż, to się stało prawie dwa lata temu. Joanna była zawsze nieostrożna, jeśli
chodzi o jazdę samochodem, zresztą w wielu obszarach była lekkomyślna.
Przesadziła z prędkością na Autobahnie Norymberga - Monachium i uderzyła w
konwój jadących przed nią samochodów. Zginęła na miejscu.
- Bardzo mi przykro.
- Najgorsze jest to, że jak z nią po raz ostatni rozmawiałem,
doszło między nami do sprzeczki. Wiesz, takie prozaiczne rzeczy. Była straszną
bałaganiarą i czasem ją upominałem z tego powodu. Pracowała również jako pilot
wycieczek, mimo że mogła zostać na uniwersytecie w Reykjaviku i wykładać
literaturę. Specjalizowała się bowiem w islandzkich sagach. Napisała nawet na
ten temat doktorat, jednak po trzech latach pracy na stanowisku Juniorprofessor
postanowiła odejść. Wybrała pracę w terenie razem ze mną. Po naszej kłótni
wzięła tydzień urlopu, po czym wyjechała do rodzinnych Niemiec. I już nie
wróciła.
- Nie powiem ci, że wiem, co czujesz, bo nigdy nie miałam
takiej sytuacji. Musiało być ci ciężko.
- Na początku tak. Z czasem jednak człowiek dochodzi do
siebie, lecz już nic nie jest takie same.
- To prawda. Po trudnych doświadczeniach człowiek staje się
inną osobą. Mnie w takich chwilach pomaga wiara w Boga. Wierzysz w Boga, Soren?
- Pochodzę z luterańskiej rodziny, ale jestem ateistą.
- Ja pochodzę z katolickiej rodziny i wierzę w Boga, jednak
nieco inaczej...
- Co masz przez to na myśli?
- W pewnym okresie mojego życia, po tym jak zostawiłam męża
alkoholika i jak uciekłam od niego z dziećmi do Kanady, zaczęłam czytać różne
książki o tematyce duchowej, żeby sobie to wszystko jakoś wytłumaczyć. Moja
religia nie dawała zadowalających mnie odpowiedzi. Inne religie tak samo.
Szukałam więc gdzie indziej i znalazłam.
- Co takiego?
- To opowieść na dłuższą chwilę.
- W takim razie zapraszam cię dziś wieczorem do siebie, chyba
że masz inne plany.
- Dziękuję. Muszę zapytać jeszcze panią Margaret o jej plany
na dzisiejszy wieczór. Jeśli da mi wolne, to chętnie się z tobą spotkam i
opowiem ci o tym, co odkryłam.
- Myślę, że pani Margaret się zgodzi. To jesteśmy umówieni! –
uśmiechnął się Soren, pociągając łyk kaffi.
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz