niedziela, 26 maja 2019

Opowiadanie "Niebo nad Reykjavikiem" - część VI


Po ostatniej rozmowie z Johanną jego stawy pokryła łuszcząca się skóra. A jak wyczytał u totalnych biologów, stawy były związane z emocjonalnym konfliktem podwójnego oddzielenia, atakiem na integralność i obniżeniem poczucia własnej wartości. Sytuacja z Johanną przypomniała mu konflikt dotyczący rodziców. Obecna relacja z nią nie dawała mu satysfakcji, mimo to nie chciał jej stracić. Wszystko by się zgadzało – myślał. Oni mnie zostawili! Dlaczego mnie to spotyka? To prawda, mogę widywać rodziców co jakiś czas, ale nie jest to już dom, jakiego pragnę. Mogę również spotykać się z Johanną, lecz nie na takich zasadach, jakie bym chciał. To dla mnie za mało, podobnie jak w przypadku mamy i taty. Ja już chyba tego nie zniosę! I do tego te ciągłe swędzące czerwone plamy z łuszczącą się skórą... Był załamany tą sytuacją i jednocześnie rozczarowany ludźmi. Na dodatek odczuwał już drugi dzień silny ból z prawej strony brzucha. Pewnie to przez te nerwy – myślał.
Zastanawiał się, jak to w końcu jest z tym szczęściem? Mamy jakąś wizję udanego życia: zdobycie wymarzonej pracy, poznanie ukochanej osoby, wspólne życie, dom, dzieci itd. Dążymy do tego, a jednak niektórzy z nas nie docierają do celu. Nie jest im dany. Pragną go, idą w jego kierunku, a mimo to przeszkody na drodze są nie do usunięcia czy choćby wyminięcia. Przeżywają swoje życie na marzeniach. Pozostają im tylko małe radości – kino, spotkanie ze znajomymi, książka – i niewielka nadzieja, że wszystko wkrótce się zmieni. Ta mała nadzieja trzyma ich przy życiu. Bez niej przestaliby istnieć.
A może tylko chciałem podzielić się z tobą, co odczuwa moja dusza, kiedy chodzę po starych uliczkach Londynu? – skarżył się w myślach Dieter. Nie wiesz nawet, że byłem na wycieczce w Anglii, prawda? Może chciałem powiedzieć ci, co czuję, kiedy słyszę jedną z kompozycji Bacha. Tyle i aż tyle. Nigdy nie byłaś tym zainteresowana, ponieważ nigdy mnie nie szanowałaś. Nie miałaś takiego zamiaru. Nic by się nie stało, gdybyś powiedziała mi, że byłaś w Grecji czy w Pradze, i opisała mi swoje wrażenia stamtąd, skoro uważasz mnie za tak wielkiego przyjaciela. Powiesz: „Nie chciałam tego robić, bo wiem, że mnie kochasz, a ja nie jestem w stanie tego odwzajemnić. Nigdy.” Pamiętasz, jak prosiłaś mnie, abym zwracał się do ciebie „Joanna”, a nie „Johanna”? A ja nigdy tego nie zrobiłem, właśnie ze względu na to, jak mnie traktowałaś. Z myśli wyrwało go silne ukłucie po prawej stronie brzucha.
                                                                      
                                                                          ...

Gabinet pani Ingrid znajdował się niedaleko kościoła Hallgrimskirkja. Akurat tego dnia jeden z klientów odmówił spotkania z powodu choroby, dlatego Soren i Helen postanowili skorzystać z okazji. Pani Ingrid okazała się sympatyczną kobietą w wieku Helen. Hipnoterapeutka opowiedziała krótko o sobie i swoich zainteresowaniach związanych z terapią międzywcieleniową oraz o celach z nią związanych. Wyjaśniła obojgu przebieg sesji, uspokajając ich, że nie ma się czego bać. Powiedziała im, że dusze posiadają jaźnie odmienne od tożsamości jednoczących się z nimi ciał i znają przebieg życia, w które się wcielą. Natomiast osobowość istoty, w którą inkarnuje dusza, nie ma o tym zielonego pojęcia. W momencie urodzenia pojawia się amnezja umysłu, zablokowanie wiedzy o świecie duchowym. O ile małe dzieci mogą mieć jeszcze przebłyski świata duchowego, o tyle w wieku szkolnym program amnezji działa już w pełni.
Pani Ingrid stwierdziła, że wszystkie życiowe problemy człowieka wynikają z jego nieumiejętności posługiwania się własnymi uczuciami. Emocje są szczególnie związane z ciałem, a zadaniem duszy jest nauczyć się, jak sobie z nimi radzić. Dusza daje z kolei człowiekowi takie rzeczy jak intuicję, wyobraźnię czy koncepcję moralności.
Hipnoterapeutka powiedziała, że po śmierci spoglądamy na swoje ciało z góry i w tym momencie wszystkie nasze wspomnienia na temat przeszłych żyć oraz tego, kim jesteśmy naprawdę jako dusze, wracają do nas. W końcu zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy nieśmiertelnymi duszami. Powraca do nas świadomość tej nieśmiertelności i wtedy ponownie łączymy się z naszymi bliskimi.

                                                                           ...

- Przypomnij sobie, kiedy ostatni raz wychodziłeś z ciała. Kiedy dokładnie to było? - zaczęła pani Ingrid po wprowadzeniu go w stan alfa, czyli hipnozy.
- Opuszczam tamto ciało. Unoszę się nad nim. Ono leży na stole operacyjnym. Widzę przy nim dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki. Reanimują ciało. Jest już za późno...
- Opisz to ciało. To mężczyzna czy kobieta?
- Młody mężczyzna.
- Dobrze. Co dzieje się dalej?
- Nadal wiszę nad tym ciałem. Przykrywają je prześcieradłem. Ja jednak żyję! Obserwuję to z góry.
- Co dzieje się potem?
- Później nade mną pojawia się bardzo jasne światło. Nagle to coś, czym jestem, zaczyna lecieć. Bardzo szybko lecieć w kierunku tego światła...
- Kontynuuj.
- Po chwili jestem w jakiejś ciemnej przestrzeni rozświetlonej przez gwiazdy. Przypomina to nocne niebo albo raczej kosmos. Przyśpieszam lot i po chwili znajduję się wysoko na ogromnej chmurze.
- Chmurze?
- To przypomina chmurę. Nie wiem, jak to opisać. Pojawia się istota...
- Opisz tę istotę.
- Ma niebieską szatę na sobie i... niewyraźną twarz.
- Czy mówi coś do ciebie?
- Głaszcze mnie po plecach. Czuję przy niej jakiś taki niesamowity spokój i całkowitą akceptację. Przedstawia się jako Pax. Mówi, że jest moim aniołem stróżem.
- Co robi Pax?
- Prosi, bym szedł za nim. Wchodzimy do jasnej dużej sali. Przebywa tam dwanaście innych podobnych mu aniołów ubranych w kolorowe szaty. Jeden z nich, ten w białej szacie, zbliża się do mnie.
- Czy mówi coś do ciebie?
- Tak. Przedstawia się jako Atm. On tu jest najważniejszy. Opowiada mi o tym miejscu.
- Co dokładnie?
- Mówi, że choć moje ciało jest martwe, to moja dusza żyje wiecznie..., i że muszę zdać relację. O mój Boże!
- Co się dzieje?
- Biały anioł mówi, że nie podołałem swojemu zadaniu. Jednak mogę to jeszcze naprawić, ponieważ wybrałem dwa życia na Ziemi jednocześnie...
- Co to znaczy?
- Atm mówi, że chciałem przyśpieszyć swoją naukę, dlatego poprosiłem wcześniej o dwa życia w tym samym czasie.
- Czy to znaczy, że jesteś jeszcze w innym ciele?
- Byłem w tym zmarłym mężczyźnie, lecz nie sprostałem zadaniu.
- W porządku. Czy biały anioł mówi coś jeszcze?
- Tak. Mam dokończyć nauki w tym drugim ciele. Sam o to proszę, a on się na to zgadza.
- Czy możesz dokładnie powiedzieć, co się wydarzyło tamtemu mężczyźnie?
- Tak. Miał zapalenie wyrostka robaczkowego. Jego ciało nie wytrzymało zabiegu. Był wściekły na kilka osób, a w szczególności na jedną. Chciał ją mieć dla siebie na "czarną godzinę", a ona zrobiła mu psikusa, blokując go... Utracił rezerwę...

                                                                           ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz