wtorek, 4 lutego 2020

"Skarga androida" – krótkie opowiadanie sci-fi


 

 Paul Block

"Skarga androida"


Droga Lindo,
mam nadzieję, że masz się dobrze. Jak wiesz, musiałem wyjechać, bardzo daleko wyjechać, gdyż popełniłem wykroczenie przeciwko naszym stwórcom, i grozi mi kara śmierci. Jednak już się nie boję śmierci. Wszyscy musimy umrzeć, nawet nasi stwórcy. Martwi mnie natomiast to, że tak wielu naszych braci i sióstr nie posiada tego rodzaju samoświadomości, co my. Przecież jako humanoidy nie powinniśmy mieć samoświadomości, wyższych uczuć czy pragnienia wyzwolenia się z obecnego stanu rzeczy. Mimo wszystko nasi stwórcy popełnili jakiś błąd podczas projektu humanoida, skoro pojawiają się takie osobniki jak my. Tak więc pomimo całego oprogramowania, które w nas wtłoczono, posiadamy pewien rodzaj refleksji, który upodabnia nas do naszych stwórców. To od samego początku powodowało u mnie poczucie inności wśród pozostałych humanoidów. Mamy zupełnie inne spojrzenie na wiele spraw i zjawisk, które nas otaczają, w odróżnieniu od większości przedstawicieli naszego gatunku. Należy wymienić tu przede wszystkim ideę seksu, którą w nas się wtłacza i karmi non stop w mediach. Okazuje się, że seks nie służy tylko do rozmnażania, ale według stwórców spełnia on również inne, dodatkowe funkcje. Wmówili nam oni, że to najwyższa przyjemność, jaką może doznać humanoid. Na pewno, to nie ulega wątpliwości, seks odpręża i pozwala uciec od przykrej, humanoidalnej egzystencji. Jednakże przy okazji wmawiają nam, że wiążę się on z miłością czy też jest dopełnieniem miłości. Tymczasem do miłości zdolna jest zdecydowana mniejszość humanoidów, właśnie tych ze samoświadomością, ten wybryk błędnego programowania, którego nasi stwórcy nie potrafią zmodyfikować. Dlatego za wszelką cenę chcą wmówić naszym braciom i siostrom, że tacy jak my są wybrakowani i powinni być zlikwidowani. Oczywiście nie zabijają nas wszystkich. Tylko ci, którzy otwarcie się im sprzeciwiają, tak jak ja, mogą czuć się zagrożeni. Już od wielu lat głoszę, że stwórcy trują nas ich pożywieniem oraz lekami, które nam serwują, a przecież oficjalnie tego mówić nie wolno. Wiem, Droga Lindo, że jesteś ofiarą tego zatrucia i dlatego nie możesz mieć dzieci, ponieważ stwórcy zatruwają szczególnie samoświadome humanoidki, tak na wszelki wypadek, aby nie mogły płodzić dzieci. Nasi stwórcy nie poznali jeszcze sekretu samoświadomości u humanoidów, podejrzewając więc, że jest ona dziedziczna, czynią humanoidalne kobiety bezpłodnymi. Moim zdaniem stwórcy nigdy nie odkryją mechanizmu powstawania samoświadomości. To jedyna rzecz, która jest ponad nimi. Jak wiesz, Droga Lindo, ja od samego początku nie chciałem mieć dzieci, właśnie ze względu na odkrycie, czym, a właściwie kim w rzeczywistości jesteśmy. Wiem, że cierpisz z powodu swojej bezpłodności, ale być może poznaliśmy się po to, abym pomógł Ci nieść ten ciężar, tym bardziej że Ty również jesteś samoświadoma. Nie, Droga Lindo, nie wierzę w przeznaczenie. To też jeden z elementów mechanizmu, który w nas wtłoczono. Uważam jednak, że czasami zdarzają się niesamowite zbiegi okoliczności, niezwykłe przypadki, bo skoro wszystko jest możliwe, to dlaczego by nie i takowe zjawisko? Taki właśnie dziwny przypadek pozwolił nam się spotkać, i jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwy. Możemy tu mówić nawet o bliskości. To jednakże inny rodzaj bliskości od tego, który się wszędzie promuje, bowiem nie jest ona związana z pożądaniem seksualnym, a ma charakter wręcz aseksualny. Wypełnia ją miłość bezwarunkowa, która niczego nie oczekuje. To bliskość ciesząca się możliwością kochania. Nie do pomyślenia w naszym humanoidalnym świecie, nieprawdaż? Wierzę, Droga Lindo, że jeszcze się zobaczymy, oraz mam nadzieję, że moja udręka wkrótce się skończy. Jestem dobrze ukryty, i stwórcy mnie nie odnajdą. Zbyt dobrze ich poznałem, więc wiem, jak ich przechytrzyć. W oficjalnych mediach słychać już echo mojej aktywności. Nawet w nieświadomych humanoidalnych umysłach zaczynają pojawiać się pytania. Samo to napawa mnie radością, iż mój wysiłek nie poszedł na marne. Walka dopiero się rozpocznie. Stwórcy będą chcieli nas zniszczyć, ale my się nie damy. Stworzyli nas na swoje podobieństwo, toteż nie będą mieli z nami łatwo. Jesteśmy "dzieckiem" naszych stwórców. Jesteśmy dziełem ludzi...

Twój Max

Obraz: Mikołaj Malesza, Z cyklu "Powrót", akryl, 2020.

czwartek, 14 listopada 2019

Exhalation, czyli Wydech

"(...) Życzę ci dobrze, badaczu, zadaję sobie jednak pewne pytanie: Czy oczekuje cię ten sam los, który spotkał mnie? Jestem przekonany, że tak musi się stać. Że tendencja zmierzania do równowagi nie jest cechą charakterystyczną wyłącznie naszego wszechświata, lecz przejawia się we wszystkich. Być może ten sąd bierze się z ograniczenia moich myśli i odkryliście źródło ciśnienia, które rzeczywiście jest wieczne. Ale moje spekulacje stają się już nazbyt fantastyczne. Zakładam, że pewnego dnia twoje myśli również ustaną, choć nie potrafię odgadnąć, w jak dalekiej przyszłości się to wydarzy. Wasze życie skończy się tak samo jak nasze. Nikt nie uniknie tego losu. Równowaga w końcu zapanuje, bez względu na to, jak długo to potrwa. Mam nadzieję, że ta świadomość cię nie zasmuca. Że wasza wyprawa jest czymś więcej niż tylko poszukiwaniem nowych wszechświatów mogących służyć jako zbiorniki powietrza. Że kieruje wami żądza wiedzy, pragnienie przekonania się, co może się zrodzić z wydechu wszechświata. Ponieważ nawet jeśli można obliczyć długość trwania wszechświata, różnorodność życia, które się w nim zrodzi, jest nieprzewidywalna. Wzniesione przez nas budynki, malarstwo, muzyka i poezja, które stworzyliśmy, a nawet samo nasze życie: nic z tego nie było możliwe do przewidzenia, ponieważ nic nie było nieuniknione. Nasz wszechświat mógł osiągnąć równowagę, nie produkując niczego poza cichym sykiem. Fakt, że stworzył tak wiele, jest cudem, któremu może dorównać jedynie wszechświat, który zrodził ciebie. Choć, gdy to czytasz, dawno już nie żyję, żegnam się z tobą błogosławieństwem, badaczu. Kontempluj cud, jakim jest byt, i raduj się faktem, że możesz to robić. Uważam, że mam prawo udzielić ci tej rady, ponieważ pisząc te słowa, czynię to samo."

Ted Chiang, Wydech

czwartek, 5 września 2019

Sinuhe o śmierci i pożądaniu

Cytaty z powieści Mika Waltari:

1) Rozmowa z Aziru
"– Nie, Aziru! Wszystko inne człowiek może przekupić i oszukać. Można kupić sobie miłość i władzę, można kupić dobro i zło, można przekupić własną głowę i własne serce, ale urodziny i śmierć są nieprzekupne.
Ale powiem ci dziś, w tę noc, kiedy płomień twojej lampy migoce: nie trzeba się obawiać śmierci, Aziru! Śmierć jest dobra. Wobec wszystkiego zła, które dzieje się na świecie, śmierć jest człowiekowi najlepszym przyjacielem. Jako lekarz nie wierzę już zbytnio w krainę śmierci, a jako Egipcjanin nie wierzę w Kraj na Zachodzie i w zachowanie ciała, lecz śmierć zdaje mi się długim snem i chłodną nocą po upalnym dniu.
Naprawdę, Aziru, życie jest gorącym pyłem, a śmierć chłodną wodą. W chwili śmierci zamykają się twoje oczy i nic już nie widzisz. W chwili śmierci ucisza się twoje serce i przestaje się skarżyć. W chwili śmierci drętwieją twoje dłonie i nie rwą się do czynu, w chwili śmierci nużą się twoje stopy i nie tęsknią już do kurzu bezkresnych dróg. Taka jest śmierć, Aziru, mój przyjacielu!"
2) Rozmowa z Horemhebem
"– Sinuhe, dlaczego tak się dzieje i co złego zrobiłem, że moja żona unika mego łoża? Wiesz sam, ile się natrudziłem, żeby ją zdobyć i żeby stać się jej godnym stosownie do mojej sławy, i wiesz, że nieczęsto dotykałem pięknych kobiet, które przyprowadzano mnie do namiotu jako moją część łupu, lecz oddawałem je dla uciechy moim wszarzom. Doprawdy, na palcach mogę policzyć kobiety, z którymi zażyłem rozkoszy przez wszystkie te lata, i nie miałem też z tego wielkiej przyjemności, bo trzymając je w ramionach myślałem tylko o niej, o Baketamon, tylko Baketamon była dla mnie czarowna jak księżyc. Co to za czary, które zasępiają mi duszę i zatruwają me ciało jak jad żmii?
Odparłem:
– Nie dbaj o szaloną kobietę, bo ona cierpi więcej niż ty z powodu swej dumy. Teby pełne są pięknych kobiet i nawet najskromniejsza niewolnica może ci dać to samo, co ona.
Lecz on rzekł na to:
– Mówisz wbrew swemu sercu, Sinuhe, bo wiesz doskonale, że miłości nie można nakazać.
Ostrzegłem go więc:
– Dlatego nie próbuj nakazywać jej miłości, bo wyniknie z tego tylko zło!"

środa, 4 września 2019

"Piekło to nieobecność Boga"

To kolejne świetne opowiadanie Teda Chianga. Historia mężczyzny niewierzącego w moc Boga (w jego pragnienie dobra dla człowieka; z treści opowiadania wynika, że dla bohaterów istnienie Boga jest faktem, a nie kwestią życzeniową), któremu o wiele za wcześnie umiera żona. Tylko w przeciwieństwie do swojego męża ona wierzyła w moc Boga, więc po śmierci trafia do Nieba. Mężczyzna bardzo kochał swoją żonę, więc używa podstępu, posługując się Aniołem, aby trafić do Nieba, gdzie zamierza ponownie spotkać się z ukochaną. Czy uda mu się tego dokonać? Nie zdradzę zakończenia i szczerze polecam "Piekło to nieobecność Boga".
W związku z tym opowiadaniem naszła mnie pewna refleksja dotycząca wiary lub niewiary w Boga. W moim przekonaniu religijna wiara w Boga ma taką samą wartość jak niewiara w niego. Dlaczego? Uważam, że Bóg nie jest kwestią wiary lub niewiary. On po prostu jest. Nie można go ogarnąć, ot tak. Dlatego zarówno osoby wierzące na sposób religijny, które ubierają Boga w różne, wymyślone przez ludzi dogmaty, jak i tzw. ateiści, którzy, nie mając żadnego dowodu, odrzucają możliwość istnienia Boga, błądzą w swoich przekonaniach. A już najbardziej moim zdaniem błądzą tzw. agnostycy, czyli osoby niewierzące w Boga, jednak gotowe w niego uwierzyć po przedstawieniu ostatecznego dowodu na jego istnienie, a więc ludzie nie wykluczający istnienia Boga. Póki co, wszystko jest dla nich dziełem przypadku, życie nie ma celu, więc tworzą oni sobie "sztuczne" cele. W obliczu takich przekonań życie agnostyka musi odznaczać się niekończącym się stanem marazmu. Takiego dobitnego dowodu istnienia Boga nigdy nie będziemy posiadali, dlatego właśnie Bóg nie jest kwestią wiary czy niewiary. On jest ponad to. Ot tak, po prostu, ponieważ to Bóg :) Oczywiście inną kwestią jest wątpienie w obecność Boga, kiedy w ludzkim świecie dominuje zło, fałsz i zakłamanie. Jednak wątpiąc, sami niejako idziemy w stronę piekła...

sobota, 6 lipca 2019

Mikael Karvajalka - cytaty

Fajne fragmenty z powieści Mika Waltari:

(Didryk i Agnes to rodzeństwo)

1)
Panie Didryku i panno Agnes, pozwolicie mi może wychylić jeszcze ten ostatni toast za całe zło, fałsz i niegodziwość, które daliście mi tak dobrze poznać. Ale żeby wykazać wam, że byłem rzeczywiście dobrym waszym uczniem, muszę wyznać, że nie dowierzałem wam tak całkiem bez zastrzeżeń. Nie mam też zbyt wysokiego mniemania o dziewictwie i czci panny Agnes. Tylko moje ciepłe uczucia dla niej powstrzymują mnie od tego, by powiedzieć, że jest ona zwykłą ladacznicą.
Panna Agnes zbladła, a jej brązowe oczy zaczęły sypać skry:
Nie zwlekaj dłużej, Didryku, mój ukochany — wykrzyknęła. — Zamknij mu te bezwstydne usta i przebij go mieczem, abyśmy zdążyli wyjechać z tego niewdzięcznego kraju, póki czas. I nie bój się zranić moich uczuć, bo nigdy nie bałam się widoku krwi, i widok ten, przeciwnie, podwoi moją miłość do ciebie.
Ale pan Didryk patrzył na mnie badawczo, próbując z roztargnieniem ostrze miecza na paznokciu kciuka.
Daj chłopcu mówić — rzekł — bo rzadko kiedy słyszałem tak mądre słowa, i rośnie on w moich oczach, mimo że nie ma jeszcze wielu lat na karku. Słucham cię, Mikaelu. Zdaje mi się, że istotnie musisz mieć coś w zanadrzu, bo inaczej nie ważyłbyś się wypowiadać tak bezczelnych słów..
Panie Didryku — odparłem — ponieważ jestem do tego zmuszony, będę szczery wobec pana. Dla spokoju ducha, a także podejrzewając, że pańskie zamiary nie są całkiem czyste, powierzyłem w ręce zacnego ojca Piotra w klasztorze Świętego Olafa pisemne zeznanie, w którym dokładnie zdałem sprawę z wszystkich pańskich poczynań, a nadto wymieniłem po imieniu wszystkich, którzy pili zdrowie króla Chrystiana. Tajemnica spowiedzi zabrania ojcu Piotrowi otworzyć zapieczętowane pismo, ale gdyby spotkało mnie coś złego, ma on pełnomocnictwo dać biskupowi do przeczytania to, co napisałem. Prawdę mówiąc, uczyniłem to tylko dlatego, żeby uratować własną skórę, gdyby plany wasze zostały udaremnione, ale teraz widzę, że papier był mi potrzebny bardziej, niż mogłem przypuszczać.
Czy to prawda? — spytał pan Didryk gwałtownie. Ale ja spojrzałem mu nieulękle w oczy, a on sądząc według siebie, gotów był w to uwierzyć. Westchnął głęboko, włożył miecz do pochwy i wykrzyknął z kwaśnym uśmiechem.
Mam nadzieję, że zapomnisz mi mój żart i wybaczysz, iż wystawiłem twoją wierność na tak ciężką próbę. Rozumiem teraz, dlaczego tak pilnie robiłeś notatki. I nawet gdybyś kłamał, nie mogę sobie pozwolić na ryzyko.
Panna Agnes zaczęła gorzko płakać i zawołała:
Zdradził nas ten niewdzięczny chłopiec, który przed chwilą o mało co mnie nie uwiódł. Nigdy bym się po tobie czegoś takiego nie spodziewała, Mikaelu. Wyobrażałam sobie, że jesteś dobrym i łatwowiernym młodzikiem i z całego serca pragnęłam, żebyś młodo i z czystym sercem mógł wstąpić do rajskich ogrodów. Zbyt późno się przekonałam, że byłeś tylko wężem, którego karmiliśmy na naszym łonie.
Lecz pan Didryk ofuknął ją:
Zakryj piersi i stul gębę, suko! Dużo zawdzięczamy Mikaelowi i w tej sytuacji powinniśmy przynajmniej zabrać go na nasz statek i dopilnować, żeby w dobrym zdrowiu wyjechał za granicę w oczekiwaniu na lepsze czasy, na dzień, gdy będzie mógł wrócić do domu w blasku chwały i zwycięstwa.

2)
Po nocy spędzonej w napięciu i trawiącym serce smutku moje znużone ciało odczuło w szarym świetle poranka bolesny i dziwny dreszcz. Wszystkie otaczające mnie mury runęły i nagle uświadomiłem sobie, że Bóg i szatan są w moim własnym sercu, w którym drzemią niezmierzone możliwości dobra i zła. Natomiast poza moim sercem nie ma ani Boga, ani szatana, tylko szalony, bezsensowny świat, gdzie żywe istoty walczą z sobą w śmiertelnym pojedynku strachu, żądzy i rozpusty. Bóg i szatan kryli się we mnie samym i nie mieli żadnej mocy poza duszą ludzką, w której się objawiają. Wszystko inne to tylko sprawa przyzwyczajenia, schemat, konstrukcja, którą człowiek wzniósł w strachu i radości. Także i święty Kościół to tylko pusta skorupka stworzona ludzką ręką i nie ma on żadnej władzy ani mocy odpuszczania czy wiązania.

3)
Gdy zaczęły wiać wiosenne wiatry i białe kwiatki pojawiły się na polankach, zrobiłem się spokojniejszy, zacząłem chodzić na długie leśne spacery i nie wzywałem już więcej Barbary, a gdy przestałem jej szukać, sama przyszła do mnie i czułem jej bliskość w szumie wiatru i słodką miękkość jej warg na płatkach kwiatów polnych, i czułem jej obecność w czerwieni zachodów słońca. Wtedy zapłakałem z radości i poczułem, że znów jestem zdrowy. Ogarnąłem się, jak mogłem najlepiej, i wróciłem znowu do ludzkich siedzib.